Dziewczynie wcale nie zależało na żadnym wielkim, świetnym budynku, więc postanowiła zamieszkać w czymś mniejszym. Poza tym, nie przepadała za dużymi domami. Czuła się wtedy nieswojo, sama w tak dużym mieszkaniu. Nie można było powiedzieć, że posiada ogród, bo to, co znajdowało się za domem, było tylko małym skrawkiem nierówno skoszonej trawy i jednego drzewa - Colette nawet nie wiedziała, skąd one się tu wzięło. Jeśli chodzi o wnętrze, nie było zbyt wyszukane, aczkolwiek każdy, kto znajdował się w jej mieszkaniu, mówił, że jest to bardzo przytulne miejsce.